środa, 8 sierpnia 2012

4."To święta, święta, święta, na te dni czekasz cały rok. To święta, święta, święta, pomyśl też o tych, co sami są. W świąteczny dzień często zamyślasz się, rozliczyć siebie chcesz z przeszłości swej. Podliczasz grzechy ich za wiele jest, lecz bardzo proszę Cię, nie martw się.

Stałam pod halą bełchatowskiej drużyny, która właśnie odbywała trening. Pewnie poczekałabym na Krzyśka, ale nie w sytuacji, kiedy boję się, że za chwilę odwrócę się na pięcie i wrócę do Krakowa. Dopiero wtedy Jurek zacząłby suszyć mi głowę i narzekać, że zmarnowałam swoją szansę na poznanie rodzonego brata. Chciałam też poznać szczegóły z moich pierwszych dni życia i jak to się w ogóle stało, że los rzucił mnie do zupełnie obcej rodziny, która mnie wychowała.
-Pani na kogoś czeko?- słyszę z ust kobiety, która myje właśnie podłogę. Nie wiem co mam jej powiedzieć. Ba, na dobrą sprawę to ja nie wiem jak mam się dostać do Ignaczaka i dać mu znak, że tu jestem i chciałabym porozmawiać. Czas chyba, by odegrać jakąś szopkę...
-Jestem studentką dziennikarstwa i chciałabym zapytać jednego z siatkarzy czy nie zechciałby opowiedzieć mi kilka słów o tym co robi, bo bardzo przydałobymi się to do pracy zaliczeniowej.- nigdy nie umiałam kłamać. Tak przynajmniej mówi mi Piotrek, ale to chyba tylko dlatego, że jego nie potrafię oszukać. Z panią sprzątaczką poszło mi o wiele lepiej, bo odłożyła mopa i zapytała o którego siatkarza chodzi mi dokładnie:
-Wlazłego wołać czy Gruszkę?
-Ignaczaka.-trochę się zdziwiła, ale poszła zapytać czy będzie mógł na chwilę opuścić trening. Ja odwróciłam się plecami do niej i starałam się dodać sobie otuchy, ale nie było to wcale takie proste jak mi się wydawało. Już naprawdę miałam ochotę chwycić za klamkę i wyjść z hali, kiedy usłyszałam głos sprzątaczki.
-Udało mi się pana Ignaczaka wyciągnąć z treningu, ale tylko na chwilę.- policzyłam do trzech i odwróciłam się na pięcie. Poznał mnie od razu, ale chyba nie wierzył, że stoję przed nim i, że sama go odnalazłam. Od strony technicznej nie było to wcale takie trudne, ale od strony mentalnej już tak.
-Pani Krysiu mogłaby nas pani na chwilę zostawić?- kobieta bierze wiadro z wodą i idzie w inną część budynku, a my stoimi nadal w tych samych miejscach i patrzymy się na siebie. Patrzymy na siebie uważnie. Nie widziałam tego wcześniej, ale teraz dostrzegam, że mam podobne oczy i wyraz twarzy.
-Kasia...-wydostaje się to imię z twoich słów i choć chciałam ci powiedzieć, że mam na imię Marysia to nie potrafię. Wiem, że dla ciebie zawsze byłam i jestem Kasią, a czy zdołasz się przestawić na Marysię to czas pokaże.
-Ja yyy chciałam cię poznać. Przypadkiem dowiedziałam się prawdy i...-i sama nie wiem kiedy, ale tonę w jego objęciach. Wydaje się być to dziwne, ale jednocześnie zaskakująco fajne uczucie. Jemu z pewnością jest łatwiej, bo miał pojęcie o moim istnieniu i być może nawet mnie kochał swoją braterską miłością. Ja tego wszystkiego będę musiała się nauczyć. Zaraz, zaraz. Przecież miłości nie można się nauczyć i jeśli ona ma przyjść to przyjdzie sama. -Nawet nie wiesz ile razy chciałem się z tobą spotkać, ale twój dziadek mi to skutecznie uniemożliwiał. Mówił, że jesteś szczęśliwa w swoim dotychczasowym życiu i taka zmiana nie wpłynęłaby na ciebie dobrze. W końcu odpuściłem, choć było mi tak strasznie ciężko...-siadamy na jakimś murku i choć co jakiś czas panuje między nami cisza, to wcale nie jest ona niezręczna. Jest ona poprostu oznaką tego, że coś nas łączy, jesteśmy rodzeństwem, ale jeszcze więcej nas dzieli, bo wychowaliśmy się z dala od siebie, w zupełnie innych światach. Z hali zaczęli wychodzić kolejni zawodnicy, na czele z Danielem Castellanim, który nie był zapewne zachwycony, że Krzysiek nie wrócił na trening. Libero szybko do niego podbiegł i coś po włosku mu wyjaśnił po czym ten machnął rękę i pozwolił mu do mnie wrócić. Wyszło na to, że przeszkadzam mu w treningu, a tego bym nie chciała.
-Będę do jutra w Bełchatowie, więc może spotkamy się jak już będziesz po treningu?- sama nie wierzę, że z taką łatwością proponuję mu to spotkanie. Skoro już jednak zdobyłam się na odwagę, to chciałabym jej pokłady wykorzystać do maksimum możliwości. Zacznie się sesja i skończą się moje podróże.
-A gdzie się zatrzymałaś? Bo jeśli byś chciała, to moje mieszkanie stoi dla ciebie otworem. Poznałabyś Iwonę i Sebka...
-To bardzo miłe z twojej strony, ale jak dla mnie to za wcześnie na takie spotkania. Chciałabym najpierw poznać ciebie, bo moja wiedza jak narazie jest czysto sportowa i do tego wyczytana z Internetu czy obejrzana w telewizji.-dość marnie jak na rodzeństwo, ale nic na to nie może poradzić.
-Spotkajmy się w hotelu, w którym mam pokój. Jest on tu nie daleko hali, zapomniałam niestety jak się nazywa.- na szczęście dla Krzysztofa nie był to żaden problem, bo on doskonale wiedział, gdzie znajduje się omawiane przeze mnie miejsce i obiecał, że postara się pojawić u mnie tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Pożegnaliśmy się uściskiem dłoni i z poczuciem, że zrobiłam to co należało zrobić w mojej sytuacji wyszłam z hali i mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Może z tego wszystkiego uda odbudować się nowy, być może lepszy świat?
Budowałam ten świat na zgliszczach starego. Odcięłam się kompletnie od dziadka, który w dość jasny sposób zakomunikował mi, że jeśli nadal będę utrzymywać kontakt z Krzyśkiem, to mogę zapomnieć o wsparciu jakiego udzielał mi podczas mojej wyższej edukacji. Już nie zalezało mi na jego pieniądzach bo wiedziałam, że z jednego kierunku muszę zrezgynować, a co za tym idzie, będę mogła poszukać sobie jakiegoś zajęcia. Na odchodne powiedziałam dziadkowi, że studiowałam filogię rosysjką, co wprawiło go w jakieś szaleństwo. Wyrzucił mnie z domu i kazał do niego nie wracać. Nie było mi nawet żal. Niestety relacje z Piotkiem zaczęły się wtedy gwałtownie psuć, a ja nie miałam pojęcia, że stoi za tym Judyta...
Święta to czas, w którym człowiek nie myśli tylko i wyłącznie o najbliższej rodzinie, ale także o przyjaciołach, z którymi spędził najpiękniejsze lata młodości. Co roku Maria i Judyta odwiedziały Piotrka w jego rodzinnym domu, gdzie w pokoju na strychu odbywała się ich wspólna uczta wigilijna oraz wzajemne obdarowywanie się prezentami. W tym roku było jednak inaczej, bo Beim nie przyjechała na święta do Żyrardowa. Powiedziała, że zostaje w Krakowie i tam w samotności będzie spędzać święta Bożego Narodzenia. Z jednej strony starali się zrozumieć jej decyzję i fakt, że nie łatwo jej by było zasiąść do wspólnego stołu z luźmi, którzy ją oszukiwali, ale miała tutaj ich i chociażby ze względu na nich mogłaby przyjechać i zatrzymać się chociażby u Piotrka, u którego często zdarzało jej się nocować już wcześniej.
-Najzwyczajniej w świecie Maryśka ma nas gdzieś. Nas i naszą przyjaźń.-Judyta w ten sposób podsumowuje zachowanie brunetki bo widzie ile ta sytuacja kosztuje Nowakowskiego. Od jakiegoś czasu chodzi cały czas smutny, cały czas wspomina o Marysi i próbuje nawiązać kontakt. Beim odbiera telefony, ale ich rozmowy nie są już takie jak wcześniej. Nie potrafią już śmiać się do słuchawki przez 20 minut z byle powodu czy opowiadać o wydarzeniach minionego dnia. Teraz jest sztuczna rozmowa, kilka wymienionych zdań i nastaje cisza, która nigdy wcześniej nie miała miejsca.
-Nie mów tak, ona po prostu musi sobie to wszystko poukładać. Musimy dać jej czas.-cały Piotrek. Zawsze i wszędzie bronił Marii i choć nie miał ku temu zbyt wielu okazji, to Maria mogła na niego liczyć. Prędzej to jednak ona musiała kryć go przed rodzicami czy nauczycielami, kiedy zwiewał z lekcji i biegł na jakiś dodatkowy trening, który akurat kolidował ze szkołą. Miał lepszy kontakt z Marysią niż z Judytą, ale nie przeszkadzało to ich trójce we wzajemnych relacjach.
-Piotrek otwórz wreszcie oczy i przestań się nią tak przejmować! Dla nas nie ma czasu, ale na telefony do Bierieżki już tak. Musisz się pogodzić, że ona chce zmienić definytywnie swoje życie i to się wiąże także z nami!- Nowakowski szerzej otworzył oczy, dziwiąc się słowom wypowiadanym przez Maciejak. Nie miał pojęcia, że blondynka jest po prostu o niego zazdrosna i, że nie traktuje go tylko jak przyjaciela. Po prostu zakochała się w nim jakiś czas temu, ale nie miała odwagi by komuś o tym powiedzieć, zwłaszcza samemu zainteresowanemu. Sama była przekonana, że młody siatkarz jest zafascynowany ich przyjaciółką i to ją zawsze stawiał na pierwszym miejscu. Dopóki nie zaczęła się w nim zakochiwać to w ogóle jej to nie przeszkadzało, ale od jakiegoś czasu stara się zrobić wszystko, by odciągnąć ich uwagę od siebie. Stąd też wypłynęła jej propozycja, by Marysia spróbowała swoich sił na studiach w Moskwie. Ona miała by Piotrka już tylko dla siebie, podczas gdy brunetka nie narzekała by na nudę ze strony poznanego przez siebie Rosjanina. Wszystko mogłoby być fajnie, ale Beim wcale nie wspomina o tym, że chciała by podjąć tam studia, a sam Piotrek to by się chyba załamał takim obrotem sprawy i zobojętniałby do reszty. Zostało jej tylko zniechęcenie Piotra do przyjaciółki co nie było łatwym zadaniem i prawie ocierało się o cud, bo po jej słowach chłopak zdenerwował się i powiedział, że nie chce już o tym rozmawiać, po czym wziął swój telefon i wyszedł na balkon. Jak się domyślała telefonował do Marysi, ale ta znów albo zbyła go pojedyńczym zdaniem albo wogóle olała jego telefon.
-Zadowolona jesteś teraz siebie?! Telefon jest zajęty, pewnie rozmawia z tym rosyjskim pajacem!- jego złość mogła tylko utwierdzać w przekonaniu, że Nowakowski był zazdrosny, ale nic nie mógł zrobić, bo nie miał na tyle odwagi by się komuś do tego przyznać. A on wcale nie był zazdrosny o nią jako o kobietę, ale zazdrosny o tą więź, którą teraz Marysia doszczętnie obdarzyła Jurija, a jego zostawiła samego sobie...
A ty wcale nie przestałaś myśleć o swoich przyjaciołach, zwłaszcza o Piotrku. Pamiętasz jeszcze nasz wspólny Pierwszy Dzień Świąt? Przyleciałem wtedy do Polski specjalnie na jeden dzień, ale było warto, bo padły tego dnia znamienne słowa, które odbijały się echem przez kilka lat naszego wspólnego życia. Powiedz, dlaczego teraz tego nie słyszę?


~*~

Wszyscy przenosą się na blogspota, a ja nadal nie wiem na co czekam... Denerwuje mnie ten Onet jak nie wiem co, ale zajmę się tym po Londynie. Teraz to już tylko Igrzyska, igrzyska, igrzyska, a w między czasie początki mojej międzynarodowej miłości... ;)
Pozdrawiam i do napisania ;***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz