niedziela, 16 grudnia 2012

12."I nagle dzwony dzwonią, I ciało mi płonie....kocham Cię..."



Na punkcie dziecka sfiksowałem maksymalnie i wszem i wobec opowiadałem o tym jaki to jestem szczęśliwy. Naprawdę jestem i to wszystko za sprawą Marysi i tego, że ją spotkałem. Tak się ostatnio zastanowiłem, że powinienem podziękować temu człowiekowi, który wymyślił obóz w Krakowie, bo gdyby nie to, nie poznałbym Beim. Może spotkalibyśmy się w Japonii na Mistrzostwach Świata, ale wtedy spotkanie na pewno wyglądałoby zupełnie inaczej. Widocznie tak było pisane i nie trzeba się z tym kłócić, bo z przeznaczeniem się nie wygra. Właśnie tłumaczyłem Aleksowi, że chyba czas pochodzić po sklepach i rozejrzeć się za jakimś pierścionkiem, kiedy ten spojrzał na mnie jak na wariata i złośliwie się podeśmiał.
-Wpakowałeś się już w pieluchy, a teraz chcesz w małżeństwo? Przystopuj Jura, bo masz dopiero 24 lata, a już chcesz sobie skomplikować na maksa życie. Rozumiem, dziewczyna jest facetowi potrzebna, bo krew nie woda i trzeba jakoś odreagować, ale od razu dziecko i małżeństwo? Jako twój przyjaciel nie mogę pozwolić, żebyś marnował sobie życie.- proszę? Co on w ogóle może wiedzieć o prawdziwej miłości, skoro jego najdłuższy związek trwał zaledwie trzy tygodnie i w ciągu tego czasu zdążył dwa razy zdradzić Ljubę i znaleźć sobie kolejną ofiarę. Można on nie nadaje się do małżeństwa, ale nie każdy jest taki jak on i nie może mierzyć ludzi swoją własną miarką.
-Dla ciebie w życiu liczy się zabawa, a ja chcę od życia czegoś więcej. Od dawna wiedziałem, że chciałabym założyć normalną rodzinę, nie taką w jakiej samemu przyszło mi się wychować. Ty nie byłeś traktowany przez ojca tak jak ja, więc nie wiesz jak to jest. Chcę mieć dziecko i chcę mu stworzyć taki dom o jakim zawsze marzyłem. Czy to tak dużo?- jeszcze tego brakuję, żebym się tu rozpłakał, a zdaje mi się, że ta rozmowa właśnie do tego doprowadzi. Lubię Ostapiankę, bo on był w trudnych dla mnie chwilach tym, kogo mi brakowało, był bratem. Jeśli było mi źle to żaliłem się jemu, a nie mamie, bo nie chciałem dokładać jej cierpień. Ona i tak z ojcem miała już krzyż Pański, a ja za wszelką cenę chciałem jej pomóc, więc nie mogłem dołować swoimi problemami. Aleks chyba przypomniał sobie po moich słowach dni, w których nocowałem u niego w domu skłócony z ojcem i odepchnięty od niego, bo zrobiłem coś nie tak albo zaprezentowałem się słabiej niż rówieśnicy i przyniosłem wstyd nazwisku. Ojciec nigdy nie poklepał mnie po ramieniu i nie powiedział, że jest ze mnie dumny, choć trochę w życiu udało mi się osiągnąć. Teraz rozgrywam naprawdę przyzwoity sezon i jestem przymierzany do wielkich klubów z tradycjami i z gratulacjami wspaniałych wyników potrafi zadzwonić do mnie Krzysiek z Polski, a ojciec nie odezwie się ani słowem. Mam wrażenie, że ciąża mamy i moje przyjście na świat nie było mu na rękę. Może był takim typem jak Aleks i chciał się wybawić za młodu, a tu nagle przyszło mu wziąć odpowiedzialność za dziecko. Ja jestem inny i od tej odpowiedzialności nie będę się wzbraniał…
-Jurij przepraszam. Nie pomyślałem o tym w ten sposób. Dla mnie małżeństwo to karcer 24 godziny na dobę i brak jakiejkolwiek swobody. Wiem przecież, że ty w naszej przyjaźni jesteś ten dojrzalszy i lepszy i może to i dobrze, że się ustatkujesz, bo w przyrodzie równowaga musi być zachowana. Ty się ożenisz, a ja będę skakał z kwiatka na kwiatek i pokazywał twojemu dziecku uroki świata. Na chrzestnego mnie nie bierz, bo przykładem do naśladowania nie jestem, ale jak tylko dzieciak będzie chciał się trochę zabawić, to wujek Aleks będzie do usług.- cały Ostapienko, ale za to właśnie go lubię. Może i jest kompletnie nie dojrzały i dziecinny, ale jak trzeba to zawsze można na niego liczyć. Po skończonym treningu wsiadamy do jego auta i jedziemy na maraton po jubilerskich salonach. Wchodzimy do pierwszego i wychodzimy z niego z pierścionkiem. Zobaczyłem tylko jeden i nie chciałem oglądać już żadnych innych. Ten był idealnie stworzony dla niej<klik>…

Zaplanowałem kompletnie inaczej dzień oświadczyn, ale los wszystko poprzewracał do góry nogami. Za wszystko wziął się mój ojciec i na efekty nie musieliśmy długo czekać. Z oświadczynami zwlekałem miesiąc i gdyby nie moje obawy to nie musiałbym robić tego w szpitalu i w takich okolicznościach…

Pierwszy czas od dłuższego czasu miałam wolniejszy tydzień. I choć kolejne zapowiadały się naprawdę męcząco, to starałam się cieszyć tym co mam teraz. Na moje nieszczęście miałam zostać sama w domu z papą Bierieżko, bo ten nie wiadomo po co został w domu, bo jak mówi chciał zmienić swoje relacje ze mną. Już wczoraj coś napomknął, że wyciągnął wnioski ze swojego zachowania i zamierza zaakceptować zaistniałą sytuację. Gdybym go nie znała to jego wcześniejsze zachowanie uznałabym jego szok, ale przecież to nie możliwe, by Wiktor Bierieżko wypowiadał te słowa tak zupełnie od siebie i, że nie ma w nim jakieś drugiego dna. Niemniej jednak wziął sobie ten dzień wolny i przyszedł do mojego z dwoma kubkami herbaty i mleczną czekoladą. To nie było normalne, a ja nie zamierzałam być naiwna i łaszczyć się na jego tanie ckliwe zagrania. Tyle tylko, że ja ostatnio nie odmawiam niczego co słodkie, także z wielką radością spoglądałam na to, jak ojciec Jurka otwiera opakowanie i częstuje mnie jego zawartością. Nie biorę jednego ząbka, tylko cały pasek i opycham się jak głupia, ale cukier to to, czego mi teraz brakowało. Jak już się zasłodziłam to musiałam to czymś przepić, więc chcąc nie chcąc, napiłam się herbaty.
-Pan naprawdę chcę mnie zaakceptować czy to jakieś kolejne zagranie z pana strony?- walę z grubiej rury, bo on też nie szczędził mi nigdy szczerych, ale często nie mających nic wspólnego z rzeczywistością uwag.
-Naprawdę Marysiu. Nie jest tajemnicą, że jestem niechętnie nastawiony do Polski, ale nie mogę walczyć z uczuciami mojego syna. Nie byłem dobrym ojcem, ale zamierzam to zmienić. Mam nadzieję, że wnuk pozwoli nam wszystkim zbudować prawdziwą i kochającą się rodzinę.- może i jestem naiwna, ale on naprawdę gada z sensem. Dobrze wszyscy wiemy jak mnie traktował i, że nawet jego własny syn nie miał z nim lekko, ale może to maleństwo będzie symbolem zgody między nami? I do tego jeszcze powiedział do mnie „Marysiu”. Zazwyczaj zwracał się do mnie bezosobowo, a teraz? Chyba zaraz zadzwonię do Jurcia i wszystko mu opowiem. Jestem pewna, że mi nie uwierzy, ale jak wróci do domu to się przekonana, że lody między mną, a jego ojcem zaczynają topnieć. Może i potrzebował Bierieżko dużo czasu, ale lepiej późno niż wcale. Jak przyjedzie do mnie jutro Krzysiek z rodziną na weekend to będę się miała dla nich dobre wieści i brat nie będzie się musiał martwić, że mam tu problemy z „teściem”. Nie zadzwoniłam w końcu do Jurija, postanowiłam na niego zaczekać, sprzątając w naszym pokoju. Miałam jakieś dziwne zawroty głowy, ale stwierdziłam, że to wszystko spowodowane jest tym, że za długo siedziałam w jednym miejscu. Podeszłam bliżej okna i złapałam kilka wdechów powietrza i liczyłam na to, że mi się poprawi, ale nic takiego nie miało miejsca. Położyłam się na łóżku i byłam tak zmęczona nie wiedzieć czemu, że zasnęłam jak kamień…

Kto mógł przewidzieć, że człowiek zdolny jest posunąć się do takiego czynu?

Nie mógł się zgodzić na to, by Maria została w jego rodzinie, a wszystko zmierzało w tym kierunku, bo pojawienie się dziecka już nigdy nie pozwoli odczepić się znienawidzonej Polce od jego rodziny. To już nie chodzi o to, że martwi się o syna, bo to go kompletnie nie obchodziło. Przez obecność Marii zaczynał mieć problemy w pracy, a na to nie mógł się zgodzić. Praca była dla niego wszystkim, a ideologia przyświecająca jego życiu była w nim niezłomna i nie znała ustępstw. Jego partia nie chciała mieć nic wspólnego z Polakzmi i po cichu popierała wszelkie nacjonalistyczne przejawy wobec sąsiadów z zachodu, więc on nie mógł zrobić wyjątku, bo syn zakochał się w Polce. Nie rozumiał w ogóle co go w niej urzekło i dlaczego tak kurczowo jej się trzyma. W Rosji jest tyle pięknych kobiet i każda byłaby gotowa na skinienie z jego strony, a on wybrał sobie polską dziewuchę i zamierzał założyć z nią rodzinę. Prośby i groźby na pewno nie zdadzą się na nic, zatem pozostała u ostatnia deska ratunku-farmakologiczna aborcja. Dziś wszystko miało się zakończyć i miał nadzieję, że raz na zawsze pozbędzie się problemu. Udało mu się zdobyć kombinację leków, która jest w stanie przerwać ciążę i sprawić, że będą problemy z kolejnymi próbami starania się o dziecko. Bo jedno poronienie może spowodować szaleńczą walkę o kolejne dziecko, dlatego Bierieżko chciał zadziałać także na psychikę Marii i doprowadzić do konfliktu między nią a Jurijem. Oboje będą chcieli mieć dziecko, a nie będzie takiej możliwości i na tym tle zaczną się między nimi problemy, aż w końcu dojdzie do rozstania i jego tryumfu. Siedział teraz w swoim gabinecie i czekał aż zaczną się pierwsze objawy. Kiedy tylko Maria zacznie źle się czuć, Wiktor niczym bohater zawiezie ją do szpitala, gdzie już wszystko ma ustalone z ordynatorem. Lekarz nie chciał z początku słyszeć o tym, by fałszować dokumenty medyczne, ale wystarczyło trochę pogrozić utratą pracy z wpisaniem do akt i lekarz spotulniał jak baranek. Wszystko miało zostać podrobione, by nie było jakiejkolwiek wzmianki o substancji, która doprowadziła do śmierci płodu i uszkodzeń w obrębie narządów rozrodczych. W między czasie do mieszkania zdążył wrócić Jurij i Olga. Jego syn od razu poszedł do ich pokoju i kiedy tylko zaczął krzyczeć, próbując docucić Marię, stary Bierieżko zdał sobie sprawę, że wszystko się zaczęło. Wyszedł z gabinetu i udawał wielce przejętego stanem matki jego wnuka.
-Synu weź jej rzeczy, a ja ją zaniosę do samochodu!- przez chwilę obaj panowie spojrzeli sobie głęboko w oczy i gdyby Jurij nie był w szoku, to pewnie nie pozwoliłby na to ojcu, ale teraz nie myślał o niczym jak tylko o tym, by pomóc swojej dziewczynie. Sytuacja nie wyglądała dobrze i w najbliższych godzinach wcale dobrze nie miała wyglądać, bo Wiktor doskonale wiedział jak działa Mizoprostol w połączeniu z Metotreksatem. Nie łatwo mu było zdobyć ten lek i długo zastanawiał się w jaki sposób podać go Beim, ale do głowy przyszedł mu pomysł z herbatą, a reszta potoczyła się lawinowo. Teraz Marysia leży na wpół przytomna na kolanach Jurija, a on prowadzi samochód, udając przejęcie i troskę. W głębi serca czuje coś zupełnie innego. Jutro pójdzie do pracy i powie kolegom, że już nie długo nie będą mieli podstaw, by podejrzewać go o zmianę stosunku do Polski, bo jego przyszła synowa najprawdopodobniej zmieni realia i wróci tam skąd przyjechała. Taką miał nadzieję…

Kiedy wszystko zaczęło się układać, spadł na nas taki cios. Pokochaliśmy oboje tego malucha i jeszcze nie zdążyliśmy się nim nacieszyć, a już je straciliśmy, a wraz z nim najprawdopodobniej szanse na kolejne. Byłam załamana i chciałam odejść…

~*~
Witam! Powiecie pewnie, że mam świra na punkcie psychopatycznych postaci i wszystko u mnie kręci się wokół ciąży, ale w końcu czymś trzeba się wyróżniać i być z czymś kojarzonym ;) Jak dobrze wczytałyście się w prolog, w którym jednak nieco zmian się pojawiło, Maria i Jurij w momencie rozwodu nie mają dziecka, a jak się sprawa potoczy dalej to zobaczycie już za tydzień. Za tydzień też złożę życzenia, więc teraz  tego nie robię. Żegnam Was z temperaturą i katarem ;/ I love it...
Pozdrawiam i do napisania ;***

5 komentarzy:

  1. Potwór nie człowiek!!!! Jak mógł to zrobić własnemu synowi i nienarodzonemu wnukowi?? W głowie mi się to nie mieści!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam cię lubię za te skłonności do psychopatów :P Tego to ja się nie spodziewałam, nie wyobrażam sobie żeby nap mój ojciec zrobił cos takiego dziewczynie mojego brata, stary Biereżko powinien isc się leczyć, przecież jeżeli wyjdzie to na jaw to Jura go zabije. Ogólnie cholernie podoba mi się postawa Jurija, jest wzorowa, powtórzę się ale chyba każda z nas chciałaby żeby jej facet tak właśnie zareagował na wieść o ciąży. Widać do czego Jurij tęskni, do kochającej się rodziny, rodziny której tak naprawdę chyba nigdy nie uda mu się stworzyć. Dobrze czułam ze Marysia i on nie maja podczas rozwodu dziecka, wiec podejrzewałam ze coś złego się stanie, ale nie że aż tak chorego, chylę czoła przed twoja wyobraźią :))

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże! Przecież ten potwór, bo człowiekiem go nazwać nie można, jest psychicznie chory! Zabić bezbronne dziecko, zepsuć zdrowie niewinnej dziewczynie, skrzywdzić własnego syna i to wszystko w myśl jakiś chorych uprzedzeń narodowościowych?! Co jak co, ale to Polacy mogą mieć już większe pretensje do jego narodu niż on do naszego. No jakbym go spotkała to chyba tą nienawiść bym mu własnoręcznie pokazała. Biedna Marysia i biedy Jurek :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Laska masz rację, masz styl dzięki któremu cię łatwo rozpoznać, ale nie powiem że to złe. Czy H.Coben albo D.Brown nie maja swojego stylu? Pewnie że mają kocha ich cały świat. Ja twoje opowiadania też lubię, ale w życiu bym się nie spodziewała że w rolę aż takiego psychola wcieli się senior rodu Biereżków. Ok on nigdy nie miał równo pod sufitem, ale doprowadzać do czegoś takiego, mieszać w to lekarza!! Za ile sznurków musiał pociągnąć by ten niego "piękny" plan się powiódł? Szkoda mi ich bo akurat oni na niespodziewaną ciąże zareagowali wzorowo , w niejednym małżeństwie mogli by brać z Maryśki i Jurija przykład.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że tak się wyrażę, ale, że co kur*** ma** ?! Wiedziałam, że ten idiota Wiktor coś kombinuje, ale żeby aż tak być takim łajdakiem?! Jka można. Takich to powinno się w więzieniu zamykać, albo w oddziale psychiatrycznym. On nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielką krzywdę wyrządza swojemu synowi, ale przecież dla niego liczy się tylko czubek własnego nosa i nic więcej. Teraz Marysia i Jurek będą cierpieć, a to wszystko przez tego łajdaka.
    Brak słów.

    OdpowiedzUsuń